Przypadkowo napotkany wiatrak. Opuszczony, popadający w ruinę, z tabliczką „zabytek”. Na pierwszy rzut oka wygląda jak wiatrak typu „koźlak”. Wnętrze służy lokalnej społeczności za miejsce spotkań, ktoś przyniósł kanapę, ktoś flaszkę i życie powoli leci.
Wracając do wiatraka i jego wnętrza. Świetnie widoczny cały mechanizm, który robi największe wrażenie ale o tym później.
Od poziomu gruntu, na pierwszej nieruchomej kondygnacji przyziemia, dostępnej poprzez drewniane drzwi, pod drewnianą obudową, widoczny nieruchomy słup nośny, podparty zastrzałami z czterech stron (tzw. kozioł). Na samej górze widoczne elementy siodła, na którym obracała się cała konstrukcja powyżej. Obok widoczna drewniana cylindryczna obudowa – prawdopodobnie w niej mieściły się kamienie młyńskie do mielenia zboża, choć pewności nie mam. Na posadzce leżą porzucone taśmy z kubkowymi przegrodami, które transportowały kiedyś ziarno lub mąkę pomiędzy poziomami – tak jak taśmociąg.
Druga kondygnacja, dostępna po drewnianych schodkach poprzez podwieszony do ściany zewnętrznej wykusz / ganek wejściowy. Na wewnętrznej stronie drzwi inskrypcja po niemiecku, może komuś uda się ją odczytać nim zniknie. Od tej kondygnacji wiatrak mógł obracać się wokół słupa centralnego wokół własnej osi. Od wewnątrz widoczna konstrukcja ścian ryglowo-słupowa ze stężeniami tworzącymi ścianę konstrukcji zewnętrznej. Brak pozostałości jakiegokolwiek wyposażenia: urządzeń do mielenia mąki, przeciewników czy czegokolwiek.
Na następnej kondygnacji, dostępnej poprzez wyłaz w podłodze (pewnie kiedyś były tam strome schodki) znajduje się cały mechanizm. Koła napędowe drewniane, mniejsze elementy ze stali, pokryte już rdzą. Powyżej, już na poziome otwartej przestrzeni przykrytej tylko więźbą dachową znajduję się największy bohater tego wydarzenia: olbrzymie koło paleczne, które napędzane było łopatami wiatrowymi zaopatrzonymi w rodzaj żaluzji, które można było regulować w zależności od siły wiatru (z wnętrza wiatraka!). Koło znajduje się ono w odległości ok. 1/3 od frontowej ściany wiatraka. Jeśli zwrócicie uwagę, to koło napędowe pozbawione jest zębów – widać tylko puste otwory. Od koła odchodzi olbrzymi wał – robi ogromne wrażenie – wykonany z litego drewna, prawdopodobnie dębowego.
Po jego prawej stronie, patrząc od koła, do tej pory widać małą drewnianą zębatkę, która była nim poruszana. Poniżej koła, na poziomej belce, można dostrzec ślad, jakby pęknięcie. Jest to bardzo ważne miejsce, zaczernienia zdradzają przeznaczenie tego punktu. Była w nim zamontowana pionowa stalowa oś – wrzeciono. Na wrzecionie zamontowana była na stałe cewia, czyli podłużny, otwarty cylinder złożony z 2 tarcz połączonych między sobą drewnianymi trzpieniami. Napędzany był on zębami koła palecznego, które trafiały pomiędzy trzpienie cylindra, przenosząc napęd i wprawiając pionową oś w ruch. Ta z kolei przenosiła napęd na kamienie młyńskie znajdujące się bezpośrednio poniżej. Niestety śladu po nich nie ma, podobnie jak po całym wyposażeniu: młynkach, przesiewaczach itp. które znajdowały się na kondygnacji poniżej. Tak czy inaczej, zaczernienia na drewnianej poprzecznej belce, od której zacząłem, pochodzą od śladów smaru pionowej osi.
Od głównego koła napędowego prostopadle odchodzą także stalowe osie, zaopatrzone w drewniane koła napędzające mechanizmy pasowe. Na szczególną uwagę zasługuje system przekładni składający się ze stalowych kół zębatych, zaopatrzonych w odśrodkowy regulator – stabilizator obrotów, przepiękna robota. Na pionowej osi zamontowane są na przegubach dwie metalowe kule. Przy wzroście ilości obrotów, przeguby rozchylają się, za sprawą siły odśrodkowej, co powoduje, że masa zostaje przesunięta względem osi, a grawitacja dąży do tego aby ściągnąć kule z powrotem w dół, stabilizując duch obrotowy osi, nie dopuszczając do nadmiernego zwiększenia jej ilości obrotów.
Tuż obok widać cylindryczny bęben z drewnianymi trzpieniami, niewątpliwie będący częścią dźwigu linowego, co zdradza, być może, że w/w stabilizator ograniczał i chronił ładunek przy opuszczaniu (w celu ograniczenia upadku ładunku pod własnym ciężarem). Dokładnie przyglądając się jednak temu układowi widać, że pod osią pionową stabilizatora odśrodkowego znajduje się poprzeczne drewniane ramie, które podnosiło się lub opadało – w ten sposób hamując którąś z przekładni pasowych. Działało to zupełnie jak regulator Watta (!?).
Na posadzce na przyziemiu leży jeszcze do tej pory metalowych części mechanizmów, pasów, drewniane kół przekładni. W betonie wyryta jest data 9.6.1929 i inicjały „O.W.”
Jeszcze na koniec zdanie dlaczego ten koźlak jest podejrzany. Wiatrak ten pozbawiony jest dyszla – długiej belki, która powinna znajdować się na tylnej ścianie budynku, która służyłaby do ręcznego obracania wiatraka go w stosunku do kierunku wiatru. Nie ma po niej śladu, ani śladu po miejscu jej ewentualnej lokalizacji.
Poniżej, wszystkie zdjęcia w galerii: